O Samancie, Imperium i innych - posumowanie kwietnia
Leżałam i oglądałam bajkę, aż w mojej głowie pojawiły się te szalone słowa: "ogarnij się". Postanowiłam więc tak zrobić. Zaplanowałam dla was na ten tydzień aż trzy posty, tymczasem mamy już środę (wolny czas leci o wiele szybciej 😓) a ja dopiero się za to zabieram. Zastanawiałam się od czego zacząć i mój wybór padł na...
PODSUMOWANIE KWIETNIA
I zacznę od rzeczy, która wydaje mi się jedną z ważniejszych, czyli zmiana wyglądu bloga. Podobały mi się te czarne piórka i w ogóle, ale wydaje mi się, że ten szablon jest o wiele bardziej przejrzysty, schludny i czcionka jest przystępniejsza. Wam też się to chyba podoba, bo zaczęły mi skakać wyświetlenia. Za to też chciałabym wam serdecznie podziękować, bo 600 wyświetleń ostatniej recenzji...jesteście świetni 💓
Zacznę od book haulu, potem wrap up i na końcu powiem trochę o spotkaniu z Samanthą Shannon. Zapraszam 😀
BOOK HAUL
Jak widzicie, moja zakupy w tym miesiącu nie są jakieś szczególnie ogromne, ale kilka tych książek jest, więc postanowiłam wam o nich opowiedzieć.
Zacznijmy od paczuszki ze Znaka. Wyczaiłam, że mogę zamówić zestaw "Mroczne umysły" + "Diabolika" (w zestawie zawsze taniej) dodatkowo jeszcze z darmową przesyłką. Nawet się nie zastanawiałam nad kupnem, po prostu kliknęłam (i nie żałuję). Także polecam czasem na Znak.com.pl wejść, a najlepiej zapisać się newslettera, żeby być na bieżąco z ich promocjami.
Na Diabolikę zdecydowałam się z polecenia Kulturalnej Szafy, która tę książkę wychwala wszędzie, gdzie się tylko da. Ja ją zaczęłam w kwietniu i planuję skończyć w maju. Ale! Patrzcie na tę okładkę. Czyż ona nie jest śliczna? W ogóle ostatnio kocham się w białych okładkach...Nie wiem o co chodzi, ale wszystkie białe okładki są moimi miłościami.
Następnie od pana Bruno Kadyny otrzymałam dwa egzemplarze jego debiutanckiej powieści "Metalowa Dolna". I jak widzicie dwa egzemplarze, to możecie się domyślić, że jeden będzie dla was, ale to dopiero jak już tę książkę przeczytam i zrecenzuję. W każdym razie, chciałabym z tego miejsca ogromnie podziękować panu Brunonowi 😊 Postaram się ją niedługo przeczytać, bo jest ona naprawdę cieniutka.
Następnego dnia przyszła do mnie paczka od Grupy Wydawniczej Foksal, czyli - w tym przypadku - z Uroborosa. I jak widzicie, jest to ten egzemplarz po lewej, bez błyszczącego napisu, bez ozdobionego grzbietu i tyłu. Mimo wszystko, dziękuję pani Marcie za to, że znalazła dla mnie ten ostatni egzemplarz, bo mogłam się do tego maleństwa (maleństwo ma 860 stron!) zabrać jeszcze przed jego premierą.
Oczywiście nie mogłam się potem oprzeć przed kupnem oryginalnej okładki, żeby pięknie wyglądała na półce, za co zostałam skrzyczana przez moje przyjaciółki. Phie, że marnuję pieniądze...
I na koniec najsłodsze, czyli najnowszy tom mojej ukochanej serii The Bone Season, a więc "Pieśń jutra". I to maleństwo miało swoją premierę wtedy, kiedy "Imperium burz", czyli 26 kwietnia. Pokrywało się to z wizytą autorki w Warszawskim Epiku, o czym będę mówiła na samym dole.
W każdym razie, jak widzicie, ja swój egzemplarz Pieśni już mam, aktualnie go czytam i nie mogę przestać się nim jarać...a ta zakładka, którą "wygrałam" przy okazji tego spotkania, i która idealnie pasuje do tej okładki to już w ogóle cudo 💕
Zacznijmy od paczuszki ze Znaka. Wyczaiłam, że mogę zamówić zestaw "Mroczne umysły" + "Diabolika" (w zestawie zawsze taniej) dodatkowo jeszcze z darmową przesyłką. Nawet się nie zastanawiałam nad kupnem, po prostu kliknęłam (i nie żałuję). Także polecam czasem na Znak.com.pl wejść, a najlepiej zapisać się newslettera, żeby być na bieżąco z ich promocjami.
Właśnie dzięki promocjom Znaka mam już na półce 2 i 3 tom Mrocznych Umysłów. Brakowało mi tylko samego początku tej serii. Teraz już ją mam w całości, ale prawdopodobnie zabiorę się za nią dopiero w lato, ponieważ na razie jest cieniutko z czasem.
Następnie od pana Bruno Kadyny otrzymałam dwa egzemplarze jego debiutanckiej powieści "Metalowa Dolna". I jak widzicie dwa egzemplarze, to możecie się domyślić, że jeden będzie dla was, ale to dopiero jak już tę książkę przeczytam i zrecenzuję. W każdym razie, chciałabym z tego miejsca ogromnie podziękować panu Brunonowi 😊 Postaram się ją niedługo przeczytać, bo jest ona naprawdę cieniutka.
Następnego dnia przyszła do mnie paczka od Grupy Wydawniczej Foksal, czyli - w tym przypadku - z Uroborosa. I jak widzicie, jest to ten egzemplarz po lewej, bez błyszczącego napisu, bez ozdobionego grzbietu i tyłu. Mimo wszystko, dziękuję pani Marcie za to, że znalazła dla mnie ten ostatni egzemplarz, bo mogłam się do tego maleństwa (maleństwo ma 860 stron!) zabrać jeszcze przed jego premierą.
Oczywiście nie mogłam się potem oprzeć przed kupnem oryginalnej okładki, żeby pięknie wyglądała na półce, za co zostałam skrzyczana przez moje przyjaciółki. Phie, że marnuję pieniądze...
I na koniec najsłodsze, czyli najnowszy tom mojej ukochanej serii The Bone Season, a więc "Pieśń jutra". I to maleństwo miało swoją premierę wtedy, kiedy "Imperium burz", czyli 26 kwietnia. Pokrywało się to z wizytą autorki w Warszawskim Epiku, o czym będę mówiła na samym dole.
W każdym razie, jak widzicie, ja swój egzemplarz Pieśni już mam, aktualnie go czytam i nie mogę przestać się nim jarać...a ta zakładka, którą "wygrałam" przy okazji tego spotkania, i która idealnie pasuje do tej okładki to już w ogóle cudo 💕
WRAP UP
Biorąc pod uwagę fakt, że były święta, to wydaje się, że powinnam przeczytać więcej, aczkolwiek każda książka, którą w ostatnim czasie czytam, zostawia mnie z kacem i muszę odczekać około jednego dnia, zanim zabiorę się za następną. Dodatkowo miałam też dużo nauki, a w weekendy jakieś 18ki, wesela, komunie...sami rozumiecie - brak czasu. Coś tam jednak przeczytałam i wam o tym opowiem.
Jak ktoś jest na bieżąco, to wie, że kwiecień zaczęłam z ostatnim tomem Silver. Kocham twórczość Kerstin, Silver też bardzo polubiłam, zresztą jej recenzja już się pojawiła. Jest to co prawda recenzja całej Trylogii Snów, ale jak już w niej wspominałam, wszystkie te tomy stoją mniej więcej na równym poziomie.
Jak już jestem w temacie Kerstin, to wiem, że część z was polowała na Trylogię Czasu. Z tego co się dowiedziałam, 24 maja ma się zacząć dodruk "Czerwieni Rubinu", tylko już w tym drugim wydaniu (twardym, różowym).
Po Silver zabrałam się za "Promyczka". Ta książka...TA KSIĄŻKA...huh.
Recenzja "Promyczka" pojawi się w tym tygodniu, ale mogę wam już teraz powiedzieć, że to jest bomba emocjonalna. Ja się dziwię, że ona się nie trzęsie od tych wszystkich emocji zawartych na jej kartach. Ja do tej pory mam problem,żeby się pozbierać po tym, co się tam wydarzyło, bo wzruszyłam się niemiłosiernie i miałam kaca tak już w połowie książki so...tak. "Promyczek". Czytajcie "Promyczka".
Taki zestawik książka + audiobook "dostałam" do przeczytania od mojej profesory. Uważam, że to ciekawe połączenie nauki z przyjemnością. Jest całkiem fajnie - jest śnieżyca, jest trup... Muszę jednak przyznać, że idzie mi to wolniej niż przypuszczałam, jakoś nie mogę się wkręcić w to czytanie do końca. Teraz ta książeczka została w ogóle w internacie, więc nie wiem kiedy ja ją doczytam...
Następnie zabrałam się za "Diabolikę", czyli moją nowość. I mam nadzieję ją skończyć w maju, bo zapowiada się naprawdę ciekawie i myślę, że zapowiada się całkiem dobra seria. Ale to się okaże.
A "Diabolikę" przerwałam, ponieważ przyszło do mnie to cudo po lewo, czyli V tom Szklanego Tronu. I tu się szykuje kolejna recenzja. Ona już teoretycznie powinna się tu znaleźć wcześniej, ale z powodu braku czasu, dopiero niedawno skończyłam "Imperium burz". I znowu mam kaca. To co zrobiła tutaj Sarah...szczególnie na koniec.
A dla tych, którzy nienawidzą trójkątów miłosnych, ale kochają dobre romanse, to "Imperium burz" będzie waszym ulubionym tomem. Tutaj wątki romantyczne się tak rozrastają i idą wprzód, a przy tym są ciekawe. Nie polecam tej książki jednak młodym czytelnikom, bo pojawia się erotyzm i sporo brutalnych scen z rozlewem krwi.
SPOTKANIE Z SAMANTHĄ SHANNON W WARSZAWSKIM EMPIKU
Jak już wspominałam, 26 kwietnia miała miejsce premiera "Pieśni jutra" Samanthy Shannon i z tej oto okazji, autorka zawitała do Polski. Tego dnia, w Empiku na Nowym Świecie, odbyło się spotkanie autorskie. A mi, mimo niesprzyjających warunków, zarówno pogodowych jak i dojazdowych, udało mi się na nie dotrzeć.
Jestem z tego powodu ogromnie zadowolona, szczególnie, że poza cudowną Samanthą, spotkałam również moje ulubione booktuberki, czyli Anitkę z Book Reviews, Anię i Martę z kanału Bestselerki, czy Laurę Lee.
Nie patrzcie tutaj na mnie, bo byłam zmęczona i zmoknięta i w ogóle ledwo żywa...XD
Jeżeli chodzi o wywiad z Samantha, to mam kilka filmików, jednak blogger zabija jakość i nie bylibyście w stanie tego wysłuchać. Niestety...
Samantha opowiedziała nam, że spędziła dzień zwiedzając Warszawę wraz ze swoją mamą, oraz zauważyła, że pogoda jest wyjątkowo angielska. Podziękowała nam także za wspieranie jej dzieła.
Autorka tłumaczyła, że "Pieśń jutra" jest najcieńszą planowaną częścią serii, kolejne będą więc już grubości podobnej do poprzednich tomów. Uspokoiła nas także mówiąc, że pracuje już nad 4 tomem serii, więc nie będziemy musieli na niego czekać tak długo, jak na część trzecią. W tomie czwartym, wątek romantyczny ma ruszyć wreszcie do przodu, ale "it's complicated". Upewniła nas jednak, że nie planuje umieszczać w tej serii żadnego "love triangle". Ostrzegła, że po zakończeniu 4 części, najprawdopodobniej przestaniemy ją lubić (aż się boję, co ma zamiar zrobić) i z góry przeprosiła za to, co się tam stanie. Zdradziła także, że ma już rozrysowaną mapę do tomu piątego, gdzie umieszczone są wszystkie kraje świata z podziałem na kraje Sajonu i "pozostałe" oraz, że ma zamiar wydać kilka dodatków do serii, takich jak "O wartościach odmienności".
Samantha opowiedziała nam także o swoich obawach i nadziejach związanych z ekranizacją "Czasu żniwa" nad którym trwają prace. Na pytania o aktorów jakich widzi w głównych rolach, odpowiedziała, że:
-chciałaby, aby Paige zagrała jakaś "nowa twarz", najlepiej Irlandka
-nie znalazła jeszcze aktora, który nadawałby się do roli Naczelnika (w końcu nie łatwo znaleźć ideał)
-chciałaby, aby Jaxona zagrał...Benedict Cumberbatch! TAK! To byłoby cudowne...Ulubiony aktor w ekranizacji ulubionej książki 😍
Autorka opowiedziała nam również o swoich inspiracjach, o tym jaki wpływ na nią miały książki Orwella czy "Mechaniczna pomarańcza" Anthony'ego Burgessa. Zdradziła nam kilka swoich pisarskich przyzwyczajeń, oraz upewniła, że jako typowa angielka, pije mnóstwo herbaty.
Zdradziła również kilka faktów dotyczących nowej serii, nad którą teraz pracuje i która skupia się na smoczej mitologii. Myślę, że nie tylko ja ostrzę już na nią pazurki.
Podsumowując, Samantha okazała się bardzo ciepłą, miłą i zabawną osobą. Więcej ( w tym to, jak Samantha próbuje wymówić polski tytuł książki) znajdziecie we vlogu, który zmontowały Bestselerki na swoim kanale i który możecie zobaczyć klikając TUTAJ.
Oczywiście po wszystkich pytaniach nadszedł czas na podpisywanie książek.
Nie pytajcie gdzie patrzyłam, bo nie mam pojęcia 😂
I tak, zaciągnęłam do Warszawy wszystkie tomy serii, co przypłaciłam bólem kręgosłupa, ale dzięki temu, mam autografy Samanthy wszędzie (to brzmi trochę niepoprawnie..).
Jestem zachwycona tym "words give wings" w "Zakonie Mimów"...
To, czym zachwycam się tutaj, to przede wszystkim ta cudowna pieczątka Sajonu w prawym, górnym rogu. Pamiętajcie. Nie ma bezpieczniejszego miejsca niż Sajon!
To by było na tyle kochani. Jeżeli chodzi o maj, to na pewno "Pieśń jutra", "Wiatrodziej", "Confess" i "Metalowa Dolna". Prawdopodobnie przeczytam również "Diabolikę".
Jeśli chodzi o nowości wydawnicze, to kalendarz zmienił swoją nazwę na "Zapowiedzi" i zapraszam was tam serdecznie, bo w maju jest tego całkiem sporo 😉
Dawajcie znać w komentarzach jak wam minął ten miesiąc.
BOOK-BLOOD PRINCESS
Komentarze
Prześlij komentarz