Romans Nieromans, czyli...recenzja "Jak upolować pisarza?"

Cześć Misiaki! 
Post się trochę opóźnił w czasie, głównie dlatego, że ciągle szukam pracy w Warszawie do której, mogę się już oficjalnie Wam pochwalić, wprowadzam się od września. Tak więc byłam troszkę zabiegana, dodatkowo, no...mieszkam na wsi. Aktualnie mamy sezon na maliny, które - ze względu na małą ilość - zbieramy sami. Także ja, co 2-3 dni mam pół dnia, a czasami nawet cały zajęte, a często po powrocie nie mam już siły na nic, nawet na czytanie, także sytuacja nie wygląda kolorowo, ale liczę, że troszkę się to zmieni za te dwa tygodnie. Oby!
Z milszych spraw, nasza grupa powoli się rozrasta, choć wciąż jest kameralna. Jest teraz grupą publiczną, więc osoby z zewnątrz mogą dołączać bez konieczności mojego akceptowania. Także zapraszam serdecznie nowe osoby, dołączajcie i pomóżcie Nam się rozkręcić! 💪 Wystarczy, że klikniecie TUTAJ.  

A teraz czas na recenzję, na którą, szczególnie grono pań czekało z niecierpliwością. Zapraszam! 

"JAK UPOLOWAĆ PISARZA?"



SALLY FRANSON
WYDAWNICTWO: ZNAK LITERANOVA
GATUNEK: LIT. KOBIECA
STRON: 376

Na początek musicie wiedzieć, że jestem ogromną fanką filmu "Diabeł ubiera się u Prady", głównie za sprawą grających w nim dwóch ukochanych przeze mnie aktorek, czyli Anne Hathaway i Meryl Streep. W ostatnim czasie zaopatrzyłam się nawet w książkowy pierwowzór, którego niestety nie udało mi się jeszcze przeczytać. W każdym razie, kiedy napisała do mnie pani z wydawnictwa, z propozycją recenzji książki, która na okładce nosi hasło '"Diabeł ubiera się u Prady" na dzisiejsze czasy', wiedziałam, że muszę się zgodzić. Szczególnie, że dodatkowo w fabule kryje się motyw książek.

Casey Pendergast to dyrektor kreatywna w niewielkiej agencji reklamowej. Jest to typowa współczesna kobieta, która nie może wyobrazić sobie życia bez internetu, szczególnie Instagrama. Musi być na bieżąco z trendami oraz ploteczkami ze świata show biznesu. Uwielbia też luksus. Kobieta kocha książki, jednak w jej życiu nie ma na nie miejsca, nie licząc twórczości swojej najbliższej przyjaciółki.

Casey została wychowana z myślą, że musi być najlepsza, toteż robi wszystko, by spełnić oczekiwania innych, między innymi swojej matki czy szefowej. Kiedy więc ta druga zleca jej pozyskanie pisarzy do swojego "genialnego projektu", kobieta nie zastanawia się dwa razy. Pierwszą "ofiarą" jest przystojny Ben, z którym Casey od razu łapie świetny kontakt. Okazuje się jednak, że jest to początek upadku bohaterki.


Opis książki, który zaproponowało wydawnictwo, z tekstami typu "polowanie Panny Ambitnej na Przystojnego Pisarza" bardzo mocno sugeruje, że książka ta jest romansem. Biiiip! Błąd.
Owszem, występuje tu wątek miłosny, jednak jest on bardzo skąpy i mało znaczący w kontekście pozostałych wątków, takich jak chociażby hejt w internecie.
No i właśnie, mimo iż nie jest to jakaś wyjątkowo ambitna pozycja, raczej proste czytadło, to porusza bardzo aktualne i ważne tematy. Po pierwsze, wyżej wymieniony hejt i to, jak łatwo w dzisiejszych czasach zniszczyć drugiego człowieka. Po drugie, często i gęsto ostatnio poruszany temat molestowania seksualnego. No i po trzecie - chora ambicja oraz dylemat "mieć czy być".

Książka sama w sobie jest słodko-gorzka. Z jednej strony jest zabawna, mamy jakieś gagi, żarty przy których nie sposób się nie uśmiechnąć, jednak z życia bohaterki bije ogromna gorycz i smutek. Nie da się nie zauważyć, że im bardziej Casey poświęca się pracy, tym smutniejsze staje się jej życie.
Dużym plusem, jest pokazanie środowiska pisarskiego w pełnej krasie. Nie jest to przesłodzony obraz osób bardzo przyjaznych, ani też skrajna opinia o pisarzach jako osobach dziwnych, bądź zamkniętych w sobie. Niestety, jak zawsze w życiu, tak i wśród pisarzy zdarzają się "mendy", o których Franson nie zawahała się wspomnieć.


Jest to debiut pisarski Sally i widać drobne niedociągnięcia w warsztacie, jak chociażby brak wyraźnej chemii między Casey i Benem. W tym wypadku wypada to raczej blado, także jeśli ktoś liczy na romans to radziłabym wystrzegać się tej książki.
Kreacja bohaterów też nie jest mocną stroną tej powieści. Co prawda, na okładce napisane jest, że "Nie polubisz jej od razu.", natomiast ja po skończeniu tej historii nadal nie czuję zbyt wielkiej sympatii do Casey. Gdybym spotkała ją w prawdziwym życiu, raczej byśmy się nie dogadały.
Ben również nie jest bohaterem męskim jakiego oczekiwałam. Jest raczej dupkiem, którego wolałabym unikać niż facetem, z którym mogłabym się umówić.

Dla mnie osobiście ta książka była powodem do przemyśleń. To między innymi dzięki dylematom głównej bohaterki oraz obrazem tego, jak łatwo zapomnieć o marzeniach we współczesnym świecie, powstał post "Jak nie czytać książek".
Nie uważam, żeby była to pozycja dla osób młodszych ode mnie, ponieważ może je ona znudzić. Wydaje mi się, że zrozumienie jej wymaga pewnego doświadczenia oraz przemyśleń na temat pędu współczesnego świata.

Według mnie, może to być idealna książka na podróż, jakiś wyjazd czy na plażę - nie wymaga zbytniego skupiania się, szybko i przyjemnie się przez nią mknie, natomiast niesie za sobą jakieś wartości i nie jest kolejną, pustą obyczajówką.

"Umysł i serce są tak kruche. Na jakiś czas straciłam oba. Tylko wyjątkowi ludzie i wyjątkowe książki – które przypominają ci, że owszem, jakiś czas temu umarłeś, ale wciąż możesz powrócić do życia – pomagają ci je odzyskać."


Za możliwość przeczytania książki dziękuję:


BOOK-BLOOD PRINCESS

Komentarze