Ważny przekaz,czyli...recenzja "Wszystko czego pragnęliśmy"

Hey misie!
Przychodzę do was dzisiaj z recenzją ciekawej książki. Zdaję sobie sprawę, że ostatnio nie pojawia się ich wiele na moim blogu, jest to jednak spowodowane moim brakiem czasu zarówno na czytanie jak i pisanie - praca oraz zmęczenie nią spowodowane są bezlitosne. Okropnie mnie to smuci i liczę, że w sierpniu trochę się to ustabilizuje.
Tymczasem, jak widzicie zmianie uległa nazwa bloga. Jest teraz krótsza, bardziej chwytliwa i łatwiejsza do zapamiętania. To nadal ten sam blog i ta sama Natalia - spokojnie 😄
Zapraszam na recenzję.


"WSZYSTKO CZEGO PRAGNĘLIŚMY"



EMILY GIFFIN
WYDAWNICTWO: OTWARTE
GATUNEK: LIT. KOBIECA
STRON: 448

To moje pierwsze spotkanie z tą autorką, choć słyszałam o niej już wcześniej wiele dobrego, szczególnie kiedy wspominałam, że uwielbiam Colleen Hoover. W pewien sposób nie mogłam się do niej przekonać. Widziałam wiele tytułów, jednak za każdym razem coś mi nie odpowiadało. Kiedy zobaczyłam, że wśród książek dostępnych na czytampierwszy.pl dostępne jest "Wszystko czego pragnęliśmy", postanowiłam, że w końcu się przełamię. I było warto. Nie mogę się już doczekać aż zaopatrzę się w resztę książek wychodzącej spod pióra tej autorki.

Nina należy do elity i wraz ze swoim mężem i synem Finchem wiedzie życie o jakim marzy większość ludzi. Duży dom w którym wszystkim zajmuje się służba, piękne samochody, drogie ubrania oraz dziecko, które właśnie dostało się do Princeton.

Tom samotnie wychowuje nastoletnią Lylę i aby związać koniec z końcem pracuje od świtu do nocy. Jest dumny ze swojej córki, która dostała się do elitarnego liceum. Ciężko jej się przystosować, tym bardziej, że ma latynoską urodę.

Kiedy w szkole wybucha afera, której głównymi bohaterami są Finch i Lyla, zderzają się światy tych dwóch, całkiem od siebie różnych rodzin. Coraz trudniej jest zorientować się co jest prawdą a co kłamstwem.


I nam, jako czytelnikom, również trudno się w tym połapać. Widzimy całą sytuację z trzech różnych perspektyw, jednak nie z tej najważniejszej. Dodaje to odrobinę tajemniczości i sprawia, że ta historia staje się jeszcze ciekawsza a przede wszystkim jeszcze bardziej wciąga. 
Emily Giffin porusza w swojej książce aktualne i trudne społecznie problemy. Szeroko opisany jest temat rodzicielstwa oraz samotnego wychowywania dzieci , ale także rasizm oraz poniżanie kobiet na wielu różnych płaszczyznach. 

Nie jestem wielką fanką literatury kobiecej, a czytanie o problemach dorosłych ludzi nie sprawia mi tyle przyjemności co czytanie o nastolatkach, m.in. dlatego, że sama jeszcze nie uświadczyłam części ich problemów. Okazało się jednak, że autorka to połączyła. Z problemami dorosłych przeplatane są także rozterki Lyli, czyli prawdziwej, żeby nie powiedzieć "typowej" nastolatki. Dzięki temu książka nabiera tempa, mimo iż cała fabuła kręci się wokół jednej afery. 

Styl pani Giffin jest wciągający, od książki nie można się oderwać, poza tym bardzo szybko się ją czyta. Jest prosty, ale nie prostacki co jest zdecydowanym plusem, szczególnie w okresie wakacyjno-letnim. 

Jeżeli chodzi o samych bohaterów książki, myślę, że najlepiej wykreowaną postacią jest Nina, choć Tom również wzbudza mnóstwo sympatii. Dzięki różnorodnej narracji, możemy spojrzeć na zaistniały konflikt z ich perspektyw oraz, co najważniejsze, uczestniczyć w ich wewnętrznych rozterkach. Dopingowanie Ninie, aby znalazła w sobie siłę, dawało mi dodatkowego powera. 
Świetną kreacją okazała się też społeczność "bananowych dzieci" do których zaliczają się m.in. Finch czy Beau, ale także Kirk. 


Jako kobiecie, ta książka wydaje się bardzo ważna społecznie i powinna ona trafić do jak najszerszego grona czytelników. Gorąco polecam, szczególnie dorosłym czytelniczkom. 


Fragment książki dostępny do przeczytania TUTAJ. Książka uzyskana dzięki serwisowi czytampierwszy.pl


BOOK-BLOOD PRINCESS

Komentarze