Podsumowanie lutego i marca
Ostatnie dwa miesiące nie były zbyt obfite, jeżeli chodzi o czytanie, szczególnie mając na uwadze to, że miałam ferie. Poświęciłam ten czas na inne "rozrywki" i czytanie uplasowało się nisko na liście moich codziennych zajęć. Nie kupowałam ich też zbyt wiele z powodu innych, ważnych wydatków, ale postanowiłam to jednak podsumować. Zacznę od książek, bo to was na pewno najbardziej interesuje, potem przejdę do filmów, a na koniec powiem o albumie muzycznym, który mnie w sobie ostatnio rozkochał.
WRAP UP
Luty zaczęłam z "Ukrytą Łowczynią", która trochę mi się ciągnęła. Nie miałam czasu się za nią porządnie zabrać, a czytanie małych fragmencików nie należy do moich ulubionych form poznawania książki. Ostatecznie jednak książka wzbudziła we mnie ogromną sympatię, o czym możecie zresztą przeczytać w poprzedniej recenzji.
Kolejną książka po którą sięgnęłam była, jak można się domyślić "Waleczna czarownica", czyli ostatni tom Trylogii Klątwy. Tę przeczytałam już szybciej, ale nie będę się zbytnio rozwodzić na ten temat tak jak w poprzednim przypadku, gdyż o wszystkim pisałam w recenzji.
Następnie, jakoś w połowie lutego, postanowiłam się zabrać za moją ówczesną świeżynkę, czyli "Coś o tobie i coś o mnie". Ta książka była łatwa i przyjemna w odbiorze, ale jeśli zastanawiacie się, czy pojawi się jej recenzja, to muszę być z wami szczera i powiedzieć, że sama jeszcze nie wiem. Zabrałam się za tę recenzję zaraz po przeczytaniu, ale jej nie skończyłam i teraz jest to dla mnie strasznie trudne, bo - wstyd się przyznać - ale niewiele z niej pamiętam. Ona była łatwa i przyjemna, ale nie była to książka, która zostawałaby w pamięci. Nie jest to książka jedyna w swoim rodzaju - po ok. 13 stronach wiedziałam już, jak się ona skończy - ale jeżeli potrzebujecie jakiejś odmóżdżającej młodzieżówki to polecam.
Obiecałam sobie, że w ferie przeczytam Percy'ego, ale jak to zwykle z moimi obietnicami wobec siebie bywa, nic z tego nie wyszło. Zaczęłam wtedy, przeczytałam jeden, może dwa rozdziały, ale tak naprawdę, "Złodzieja Pioruna" przeczytałam już w marcu. Pamiętam, że pod postem na Facebooku, gdzie pokazałam wam tytuł pierwszego rozdziału tej książki, była ogromna aktywność. Wszyscy pisaliście mi o wujku Riordanie i muszę wam przyznać rację. Ta książka była naprawdę ciekawa i zabawna. Świetnie się bawiłam czytając tę książkę i nawet zabrałam się za drugi tom, czyli "Morze Potworów", ale zaraz po tym przyszła moja paczka a wraz z nią Silver.
"Silver. Trzecia księga snów", czyli ostatni tom trylogii autorstwa mojej ukochanej Kerstin Gier. I muszę wam się przyznać ze wstydem, że do tej pory przeczytałam może 1/3 tej książki. Nie wiem do końca o co chodzi, bo poprzednie tomy pochłonęłam, a w ten jakoś nie mogę się wciągnąć. Nie wiem, ale na pewno jeśli ją wreszcie przeczytam, to się o tyn dowiecie, bo wtedy na blogu pojawi się wreszcie recenzja tej trylogii, także trzymajcie za mnie kciuki.
W marcu przeczytałam też dwa e-booki. Pierwszym z nich był "Podbój". No i cóż, to jest po prostu Elle Kennedy. Jeżeli czytaliście poprzednie tomy, to tutaj mamy ten sam styl. Doza humoru, odrobina pikanterii i swego rodzaju tragizm przedstawione w bardzo ciekawy sposób. I tak jak "Układ" opowiadał historię Hannah i Garretta a "Błąd" - Logana i Grace, tak "Podbój" mówi o Allie, czyli przyjaciółce Hannah i Deanie, czyli naszym naczelnym imprezowiczu, który lubi uprawiać seks na kanapie w salonie. I tak jak początek może się wydawać banalny, bo mamy przystojnego hokeistę, który lubi "zaliczać króliczki" i dziewczynę lubiącą związki, która ma złamane serce, tak potem ta książka porusza bardzo ważny temat radzenia sobie z utratą ważnej osoby. Więcej wam już nie mówię, żeby nie spojlerować 😘
I ostatnim maleństwem, które zaczęłam czytać 31 marca i na dobrą sprawę skończyłam już w kwietniu, jest "Powietrze, którym oddycha". Ta książka mnie tak mocno poruszyła...W sumie, uświadomiłam sobie jak mało dobrych romansów teraz wychodzi. Zazwyczaj są to New Adult opowiadające o pierwszej miłości i tak dalej. Tutaj mamy bohaterów z historią. Ona - samotnie wychowuje córkę, po tym jak utraciła męża. On - próbuje się pozbierać po stracie żony i syna. Oboje złamani życiem. Oboje tęskniący za miłością. Przez większość książki mamy do czynienia z ogromny tragizmem głównych bohaterów . Ta książka wręcz kipi emocjami. Dodajmy do tego wątek, który pojawia się przed końcem i mrozi krew w żyłach i mamy książkę, która powaliła mnie na łopatki. Jeżeli więc chcecie przeczytać jakiś romans, który nie jest tylko słodką i uroczą historyjką, to zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję.
I to by było na tyle, teraz przejdźmy do moich nowości.
Kupować, też nie kupowałam za wiele, ale tak prezentuje się mój stosik. Jest to 6 książek, przy czym tylko jedna kupiona w lutym i jest nią "Coś o tobie i coś o mnie". Już wcześniej o niej pisałam, powiem tylko, że kupiłam ją w walentynki w Złotych Tarasach w Warszawie.
Pod koniec marca byłam w Łodzi, w Manufakturze poszłam do Empiku i cóż, teraz muszę ponarzekać, bo dawno już nie widziałam tak źle zorganizowanego Empiku. Niestety. Książki były porozstawiane w różnych miejscach, tj. fantastyka stała między romansidłami, romansidła między książkami dla dzieci, a młodzieżówki na półkach z książkami do nauki języków. Muszę też dodać, że było sporo książek w nieciekawym stanie. Na przykład "Endgame", które planowałam zakupić. Były 4 egzemplarze i żaden się nie nadawał.
Dobra, koniec narzekania.
Wtedy to zakupiłam "Dwór cierni i róż" Sary J. Maas i ja tę książkę już tyle razy miałam w koszyku podczas składania zamówień na różnych portalach i tyle razy ona z tego koszyka wypadała, że w końcu musiał nadejść dzień jej kupna. Ale! Nie wypatrujcie recenzji, gdyż ja za tę serię nie zabiorę się wcześniej niż w wakacje.
2 dni później dotarła do mnie moja paczka z nieprzeczytane.pl a w niej moje 4 nowe maleństwa. Wśród nich znalazła się trzecia księga snów Silver i o niej też już mówiłam, więc nie będę się szczególnie rozwodzić.
Dotarła do mnie też moja Dracula! Jest to, ja widzicie, tom pierwszy pochodzący z wydawnictwa [ze słownikiem]. Wydają oni angielskie książki w oryginalnym języku, na różnych poziomach. Trudniejsze słówka są wytłuszczone w tekście i wyjaśnione na marginesie strony. Myślę, ze jest to ciekawy sposób łączenia nauki z rozrywką. Dodatkowo ja za Draculę chciałam się zabrać już dawno, ale jakoś nie mogłam nabrać motywacji. Mam nadzieję, że angielska wersja książki mi to ułatwi.
Trzecią książką z zamówienia jest "Wotum Nieufności" Remigiusza Mroza.
TAK - KRYMINAŁ.
TAK - KRYMINAŁ POLITYCZNY.
TAK - POLSKI AUTOR.
Też nie wierzę co to się zadziało. Ja takich rzeczy nie czytam. A tu bam. Nie wiem co mnie podkusiło, ale trzymając tę książkę w dłoniach mam wrażenie, że będę się z nią dobrze bawić. A gdyby nie wypaliło, to na pewno spodoba się ona mojemu tacie.
Ostatnią książką na tym stosiku jest "Klucz niebios". No, znowu zaczynam kolekcjonowanie serii od środkowego tomu. Nie krzyczcie na mnie, ok? Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień. No powiedzcie, czy nigdy nie zdarzyło wam się kupić książki ze względu na cenę? To maleństwo kosztowało mnie tylko 16 złotych...jak mogłam się oprzeć? Szczególnie kiedy wiem, że i tak będę tę serię kupowała. No cóż, po prostu mnie skusiła.
I to by było na tyle w sekcji książkowej. Jak widzicie, moje nowości skusiły nawet Tosię. A teraz przejdę do innych podsumowań.
Nie będe się tutaj rozwodzić. Przez te dwa miesiące byłam w kinie na trzech produkcjach, w tym na dwóch w lutym i na jednej w marcu. Macie je poniżej w odpowiedniej kolejności.
Co do "Sztuki kochania", to nie uważam, że był to zły film, aczkolwiek nie był powalający. Przyznam szczerze, że liczyłam na odrobinę więcej niż dostałam. Uważam jednak, że jest to film, który warto obejrzeć, ja osobiście dobrze się na nim bawiłam. Jedyne co mi przeszkadzało, to ilość scen erotycznych, które po pewnym czasie zaczęły być męczące.
"Ciemniejsza strona Grey'a". Hm. Ciekawe ile osób mnie teraz będzie hejtowało, że jak mogłam na to pójść, ale ja naprawdę nie mam zbytnich obiekcji do tej historii. Nie, nie kręci mnie sado-maso. Po prostu uważam, że ta historia nie jest aż taka zła. Co do filmu, to też oczekiwałam na więcej. Nie jestm do końca pewna, czemu ten film mnie tak zawiódł. Być może był to fakt, że miałam już dosyć seksu na dużym ekranie po "Sztuce kochania". Możliwe, że był to jednak fakt, iż przeciągnęły się reklamy i przez połowę filmu sprawdzałam godzinę w obawie przed tym, że nie zdążę na autobus (i tak nie zdążyłam).
Co do Skłodowskiej to uważam ten film za naprawdę dobry. Wiem, ze wiele osób go krytykuje, mówiąc o spłyceniu jej postaci, ja się jednak z tym nie zgadzam. Założeniem filmu, było pokazanie Skłodowskiej od strony kobiecej. Mieliśmy zobaczyć ją z perspektywy innej, niż tylko naukowca. Dla mnie, film był naprawdę ciekawy i dobry. Jedyne zastrzeżenia dotyczą białych napisów na białym tle. Niestety nie znam francuskiego i kilka epizodów mi z tego powodu uciekło.
Tutaj naprawdę króciutko. W marcu odwiedziłam teatr "Kwadrat" w Warszawie. Byłam na komiedii "Szalone nożyczki". Był to spektakl interaktywny, gdzie widz miał bezpośredni kontakt z aktorami.
Akcja toczy się w salonie fryzjerskim mistrza grzebienia i nożyczek – Tonia Wziętego (nazwisko mówi samo za siebie), który wynajmuje zakład od mistrzyni fortepianu Izabeli Richter. Pewnego dnia kobieta zostaje zamordowana w swoim mieszkaniu, znajdującym się tuż nad salonem.
Naprawdę polecam, jeżeli planujecie wybrać się do teatru, a lubicie dobry humor na scenie.
W ostatnim czasie, zmysłem słuchu włada u mnie MuraMasa. Jest to brytyjski twórca muzyki współczesnej. Jego album "Soundtrack to a death"skradł moje serduszko.
Słucham go praktycznie bez przerwy. Kiedy sprzątam, kiedy się pakuję, kiedy się uczę, a nawet w trakcie czytania, gdzie ja zwykle nie umiem słuchać muzyki podczas zagłębiania się w lekturę. polecam przesłuchać, bo może pokochacie go tak jak ja💖
To by było na tyle jeżeli o mnie chodzi. Chwalcie się w komentarzach co u was.
BOOK-BLOOD PRINCESS
Obiecałam sobie, że w ferie przeczytam Percy'ego, ale jak to zwykle z moimi obietnicami wobec siebie bywa, nic z tego nie wyszło. Zaczęłam wtedy, przeczytałam jeden, może dwa rozdziały, ale tak naprawdę, "Złodzieja Pioruna" przeczytałam już w marcu. Pamiętam, że pod postem na Facebooku, gdzie pokazałam wam tytuł pierwszego rozdziału tej książki, była ogromna aktywność. Wszyscy pisaliście mi o wujku Riordanie i muszę wam przyznać rację. Ta książka była naprawdę ciekawa i zabawna. Świetnie się bawiłam czytając tę książkę i nawet zabrałam się za drugi tom, czyli "Morze Potworów", ale zaraz po tym przyszła moja paczka a wraz z nią Silver.
"Silver. Trzecia księga snów", czyli ostatni tom trylogii autorstwa mojej ukochanej Kerstin Gier. I muszę wam się przyznać ze wstydem, że do tej pory przeczytałam może 1/3 tej książki. Nie wiem do końca o co chodzi, bo poprzednie tomy pochłonęłam, a w ten jakoś nie mogę się wciągnąć. Nie wiem, ale na pewno jeśli ją wreszcie przeczytam, to się o tyn dowiecie, bo wtedy na blogu pojawi się wreszcie recenzja tej trylogii, także trzymajcie za mnie kciuki.
W marcu przeczytałam też dwa e-booki. Pierwszym z nich był "Podbój". No i cóż, to jest po prostu Elle Kennedy. Jeżeli czytaliście poprzednie tomy, to tutaj mamy ten sam styl. Doza humoru, odrobina pikanterii i swego rodzaju tragizm przedstawione w bardzo ciekawy sposób. I tak jak "Układ" opowiadał historię Hannah i Garretta a "Błąd" - Logana i Grace, tak "Podbój" mówi o Allie, czyli przyjaciółce Hannah i Deanie, czyli naszym naczelnym imprezowiczu, który lubi uprawiać seks na kanapie w salonie. I tak jak początek może się wydawać banalny, bo mamy przystojnego hokeistę, który lubi "zaliczać króliczki" i dziewczynę lubiącą związki, która ma złamane serce, tak potem ta książka porusza bardzo ważny temat radzenia sobie z utratą ważnej osoby. Więcej wam już nie mówię, żeby nie spojlerować 😘
I ostatnim maleństwem, które zaczęłam czytać 31 marca i na dobrą sprawę skończyłam już w kwietniu, jest "Powietrze, którym oddycha". Ta książka mnie tak mocno poruszyła...W sumie, uświadomiłam sobie jak mało dobrych romansów teraz wychodzi. Zazwyczaj są to New Adult opowiadające o pierwszej miłości i tak dalej. Tutaj mamy bohaterów z historią. Ona - samotnie wychowuje córkę, po tym jak utraciła męża. On - próbuje się pozbierać po stracie żony i syna. Oboje złamani życiem. Oboje tęskniący za miłością. Przez większość książki mamy do czynienia z ogromny tragizmem głównych bohaterów . Ta książka wręcz kipi emocjami. Dodajmy do tego wątek, który pojawia się przed końcem i mrozi krew w żyłach i mamy książkę, która powaliła mnie na łopatki. Jeżeli więc chcecie przeczytać jakiś romans, który nie jest tylko słodką i uroczą historyjką, to zdecydowanie warto sięgnąć po tę pozycję.
I to by było na tyle, teraz przejdźmy do moich nowości.
BOOK HAUL
Pod koniec marca byłam w Łodzi, w Manufakturze poszłam do Empiku i cóż, teraz muszę ponarzekać, bo dawno już nie widziałam tak źle zorganizowanego Empiku. Niestety. Książki były porozstawiane w różnych miejscach, tj. fantastyka stała między romansidłami, romansidła między książkami dla dzieci, a młodzieżówki na półkach z książkami do nauki języków. Muszę też dodać, że było sporo książek w nieciekawym stanie. Na przykład "Endgame", które planowałam zakupić. Były 4 egzemplarze i żaden się nie nadawał.
Dobra, koniec narzekania.
Wtedy to zakupiłam "Dwór cierni i róż" Sary J. Maas i ja tę książkę już tyle razy miałam w koszyku podczas składania zamówień na różnych portalach i tyle razy ona z tego koszyka wypadała, że w końcu musiał nadejść dzień jej kupna. Ale! Nie wypatrujcie recenzji, gdyż ja za tę serię nie zabiorę się wcześniej niż w wakacje.
2 dni później dotarła do mnie moja paczka z nieprzeczytane.pl a w niej moje 4 nowe maleństwa. Wśród nich znalazła się trzecia księga snów Silver i o niej też już mówiłam, więc nie będę się szczególnie rozwodzić.
Dotarła do mnie też moja Dracula! Jest to, ja widzicie, tom pierwszy pochodzący z wydawnictwa [ze słownikiem]. Wydają oni angielskie książki w oryginalnym języku, na różnych poziomach. Trudniejsze słówka są wytłuszczone w tekście i wyjaśnione na marginesie strony. Myślę, ze jest to ciekawy sposób łączenia nauki z rozrywką. Dodatkowo ja za Draculę chciałam się zabrać już dawno, ale jakoś nie mogłam nabrać motywacji. Mam nadzieję, że angielska wersja książki mi to ułatwi.
Trzecią książką z zamówienia jest "Wotum Nieufności" Remigiusza Mroza.
TAK - KRYMINAŁ.
TAK - KRYMINAŁ POLITYCZNY.
TAK - POLSKI AUTOR.
Też nie wierzę co to się zadziało. Ja takich rzeczy nie czytam. A tu bam. Nie wiem co mnie podkusiło, ale trzymając tę książkę w dłoniach mam wrażenie, że będę się z nią dobrze bawić. A gdyby nie wypaliło, to na pewno spodoba się ona mojemu tacie.
Ostatnią książką na tym stosiku jest "Klucz niebios". No, znowu zaczynam kolekcjonowanie serii od środkowego tomu. Nie krzyczcie na mnie, ok? Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień. No powiedzcie, czy nigdy nie zdarzyło wam się kupić książki ze względu na cenę? To maleństwo kosztowało mnie tylko 16 złotych...jak mogłam się oprzeć? Szczególnie kiedy wiem, że i tak będę tę serię kupowała. No cóż, po prostu mnie skusiła.
I to by było na tyle w sekcji książkowej. Jak widzicie, moje nowości skusiły nawet Tosię. A teraz przejdę do innych podsumowań.
KINO
Nie będe się tutaj rozwodzić. Przez te dwa miesiące byłam w kinie na trzech produkcjach, w tym na dwóch w lutym i na jednej w marcu. Macie je poniżej w odpowiedniej kolejności.
Co do "Sztuki kochania", to nie uważam, że był to zły film, aczkolwiek nie był powalający. Przyznam szczerze, że liczyłam na odrobinę więcej niż dostałam. Uważam jednak, że jest to film, który warto obejrzeć, ja osobiście dobrze się na nim bawiłam. Jedyne co mi przeszkadzało, to ilość scen erotycznych, które po pewnym czasie zaczęły być męczące.
"Ciemniejsza strona Grey'a". Hm. Ciekawe ile osób mnie teraz będzie hejtowało, że jak mogłam na to pójść, ale ja naprawdę nie mam zbytnich obiekcji do tej historii. Nie, nie kręci mnie sado-maso. Po prostu uważam, że ta historia nie jest aż taka zła. Co do filmu, to też oczekiwałam na więcej. Nie jestm do końca pewna, czemu ten film mnie tak zawiódł. Być może był to fakt, że miałam już dosyć seksu na dużym ekranie po "Sztuce kochania". Możliwe, że był to jednak fakt, iż przeciągnęły się reklamy i przez połowę filmu sprawdzałam godzinę w obawie przed tym, że nie zdążę na autobus (i tak nie zdążyłam).
Co do Skłodowskiej to uważam ten film za naprawdę dobry. Wiem, ze wiele osób go krytykuje, mówiąc o spłyceniu jej postaci, ja się jednak z tym nie zgadzam. Założeniem filmu, było pokazanie Skłodowskiej od strony kobiecej. Mieliśmy zobaczyć ją z perspektywy innej, niż tylko naukowca. Dla mnie, film był naprawdę ciekawy i dobry. Jedyne zastrzeżenia dotyczą białych napisów na białym tle. Niestety nie znam francuskiego i kilka epizodów mi z tego powodu uciekło.
TEATR
Tutaj naprawdę króciutko. W marcu odwiedziłam teatr "Kwadrat" w Warszawie. Byłam na komiedii "Szalone nożyczki". Był to spektakl interaktywny, gdzie widz miał bezpośredni kontakt z aktorami.
Akcja toczy się w salonie fryzjerskim mistrza grzebienia i nożyczek – Tonia Wziętego (nazwisko mówi samo za siebie), który wynajmuje zakład od mistrzyni fortepianu Izabeli Richter. Pewnego dnia kobieta zostaje zamordowana w swoim mieszkaniu, znajdującym się tuż nad salonem.
Naprawdę polecam, jeżeli planujecie wybrać się do teatru, a lubicie dobry humor na scenie.
MUZYKA
W ostatnim czasie, zmysłem słuchu włada u mnie MuraMasa. Jest to brytyjski twórca muzyki współczesnej. Jego album "Soundtrack to a death"skradł moje serduszko.
To by było na tyle jeżeli o mnie chodzi. Chwalcie się w komentarzach co u was.
BOOK-BLOOD PRINCESS
Komentarze
Prześlij komentarz