Celaeno Sardothien, poznaj Aelin Galathynius, czyli....recenzja "Dziedzictwa ognia"


Myślę, że o tym, iż będzie to jedna z pochlebnych recenzji, nie muszę mówić. Tyle razy wspominałam, jak bardzo podobał mi się ten tom, szczególnie po "Koronie w mroku", która nie do końca mnie przekonała.


OSTRZEGAM, żeby nie było potem pretensji - jeżeli nie czytaliście poprzednich dwóch tomów, a macie takowy zamiar i nie chcecie znać zakończenia tych dwóch poprzednich tomów, to nie jest to recenzja dla was. Jeżeli wahacie się, czy zabrać się za tę serię, to w poprzednim poście macie recenzje dwóch pierwszych tomów

Jeżeli więc czytaliście już "Koronę w mroku" i macie wątpliwości, czy zabrać się za trzeci tom, bądź nie macie tych wątpliwości, ale po prostu chcecie się czegoś o tej książce dowiedzieć. Albo po prostu chcecie poznać moje zdanie na ten temat...zapraszam na recenzję ☺☺



"DZIEDZICTWO OGNIA"


 SARAH J. MAAS
CYKL: SZKLANY TRON - TOM 3 
WYDAWNICTWO UROBOROS
GATUNEK: FANTASTYKA




Nie będę wam tłumaczyć, dlaczego tę książkę kupiłam bo myślę, że już wiecie - to jest ta sama historia co z dwoma poprzednimi tomami i tomem następnym, czyli czwartym. Tak jest. Okładka. Powiem wam tylko tyle, że był to mój prezent (od siebie samej) na światowy Dzień Książki. Z tej okazji była darmowa przesyłka..jeśli się nie mylę, to była to księgarnia internetowa nieprzeczytane.pl, bo zazwyczaj z niej zamawiam, ale nie jestem do końca pewna. W każdym razie, lektura książki była zaplanowana na maj. A mamy sierpień. No cóż...ważne, że jest przeczytana :D

 Nietypowo, zacznę od budowy książki.
Mamy tutaj do czynienia z narracją trzecioosobową, tak samo jak w poprzednich tomach, jednak jest ona specyficzna. I ja wam to przedstawię w taki odrobinę obrazowy sposób. Mianowicie.
To jest tak, jakbyśmy mieli 3 narratorów, którzy postanowili spisać swoje obserwacje i umieścili je w tej książce. Każdy z nich znajduje się gdzie indziej. Jeden jest z Celaeną i Rowanem w Wendlyn, drugi z Chaolem, Dorianem i Sorschą w Adarlanie, a dokładnie w Rifthold, zaś trzeci wraz z Manon w Elfiej Przełęczy, dokładnie w Omedze (nie wiem, czy na mapce to miejsce jest. Na mojej nie ma, ale na tej w "Królowej Cieni" owszem, więc może u was już jest). Rozdziały się przeplatają, ale tworzy to naprawdę świetną całość. Ja to kupuję.


 Celaena dociera wreszcie do Wendlyn, gdzie wysłał ją, w trosce o jej życie, Chaol. Zaczyna tam prowadzić obserwacje związane z misją, którą powierzył jej władca Adarlanu, oraz wieść niezbyt ciekawe życie.
Do momentu, w którym odnajduje ją Maeve. Ciotka składa dziewczynie propozycję - informacje, za uwolnienie i opanowanie swych mocy. Za stanie się królową. Takim oto sposobem Celaena trafia do Mistward, a jej protektorem zostaje nikt inny, jak arogancki i wymagający Rowan. Czy Celaena przypomni sobie jak to jest być Aelin? Czy wrogośc księcia Fae ma jakieś przyczyny? I czy  jest zło, które krąży po lasach Wendlyn?
Królestwo Adarlanu również nie jest już bezpieczne. Chaol postanawia załatwić wszystkie sprawy przed powrotem do Anielle, lecz jego losy zaczynają splatać się z buntownikami. Czy kapitan im pomoże?
 Na dworze pojawia się Aedion. Czy tajemniczy generał jest w istocie tym, za kogo uważają go wszyscy wokół?
Dorian próbuje zapanować nad swoimi mocami, co jest coraz trudniejsze. Z pomocą przychodzi mu niezwykle utalentowana i dyskretna uzdrowicielka. Czy wraz z Sorschą uda im się znaleźć sposób na pohamowanie mocy księcia?
 Manon to Żelaznozębna, wnuczka oraz następczyni Matrony Czarnodziobych. Przewodnicząca potężnej Trzynastki. Do tej pory ich jedynym celem było wyłapywanie i mordowanie Crochan. Do momentu, w którym wraz z innymi sabatami trafiają do Elfiej Przełęczy, gdzie król przygotował dla nich niespodziankę. Czy Czarnodziobe wygrają Gry Wojenne, a Manon zostanie Przywódczynią Skrzydła? I ile będzie je to kosztować? 




 Cóż mogę powiedzieć...tego właśnie szukałam. 
Jak dostałam tę książkę w swoje łapki, to od razu wiedziałam, że będzie się ona trochę różniła od poprzednich. Być może, to zasługa mojego instynktu. Możliwe, że to przez brak czerwonych akcentów na okładce. A może to przez samą okładkę. Zarówno bojowy jak i elegancki strój bohaterki na okładce, ale także ten łuk - wszystko przywodzi na myśl taką dzikość. Mistward to nie dwór. Zarówno umiejscowienie twierdzy w lesie, jak i jej mieszkańcy oraz samo życie w Twierdzy ma w sobie ziarnko takiej dzikości, wolności.  Dzięki temu książka ma bardzo osobliwy klimat. W pozytywnym znaczeniu.
Jest tu oczywiście mnóstwo magii i fantastyki, dzięki czemu kocham tę książkę jeszcze mocniej. Dowiadujemy się też wielu faktów o samej Celaenie, o jej pochodzeniu i przeżyciach, dzięki czemu dostajemy odpowiedzi na mnóstwo pytań, które mogły nas nurtować wcześniej.
Wiem, że niektórzy narzekają na rozdziały o Manon, bo one tak do końca niczego nie wnoszą. Mi się podobały. Były ciekawe. Autorka na pewno nie umieściła ich bez powodu, fajnie jest zatem pozastanawiać się nad tym, jakie będzie to miało znaczenie dla całej historii.
Cieszy mnie to, że nie ma tu prawie wątku miłosnego. Mówiłam wcześnie, że dla mnie mogłoby go w tych książkach nie być wcale. Ten tutaj jest tak delikatny, że prawie nie zwraca się na niego uwagi, co dla mnie jest na ogromny plus.

Celaena jest bohaterką wyjątkową. Jest często irytująca, zbyt arogancka...ale ja po prostu nie potrafię jej nie lubić. Jej siła, zarówno woli jak i ta fizyczna, bardzo imponują. Obserwowanie tego, jak dziewczyna poznaje sama siebie, mierzy ze swoimi słabościami, odkrywa swoje moce, dojrzewa jest bardzo przyjemne, bardzo absorbujące.
Co do Rowana i Aediona, to miała do niech przez większość książki raczej mieszane uczucia. Tak naprawdę, dopiero teraz, kończąc "Królową cieni", jestem co do nich pewna, więc nie będę zbyt wiele o nich mówić. Jedyne co, to rozmowy Rowana i Celaeny bez słów, te ich wojny wzrokiem - to jest tak zabawne ale i urocze..aż brak mi słów.
Jak poznawałam Doriana w "Szklanym tronie" to liczyłam na to, że stanie się on taki, jaki jest właśnie w tym tomie. Wreszcie nie chłopiec, a już mężczyzna. Pewien swoich celów i priorytetów.
Niestety, w tym tomie sprawdzają się również moje przeczucia co do Chaola. Mówiłam, że jego pewność siebie jest udawana i tu widzimy, że w głębi duszy jest on słaby. Aedion nazywa go tchórzem i, cóż... 
Manon jest bezwzględna, ale jednocześnie widać, że coś tam się w niej tli. Za to Abraxos...on mi tak bardzo przypomina szczeniaka, a ja kocham pieski
Co do innych bohaterów. O Sorschy nie można zbyt wiele powiedzieć, bo jest ona bardzo zamknięta w sobie i trudno ją rozgryźć, ale za to Emrys i Luca. Oni są po prostu kochani. Ich się nie da nie lubić.

 Nagadałam się o postaciach to czas przejść do okładki. Jest jak zwykle piękna. Ten kolor powala, ten złoty napis tym bardziej. Trzeba też dodać, że jest to jedyny tom, którego napis nie ucierpiał. Nawet "Królowa Cieni" już uległa ścieraniu. Jedyny mankament to rogi, ale tak to niestety bywa z książkami bez skrzydełek :/

Książka jest jak dla mnie idealna. Jest w niej dużo akcji, choć może nie do końca takiej, jaką mieliśmy w poprzednich dwóch tomach. Czytało im się ją szybko i przyjemnie, o wiele lepiej niż poprzedni tom, mimo iż ten jest grubszy. Fabuła się nie ciągnie, nie dłuży..polecam ją z całego serducha. Jeśli macie wątpliwości, czy zabrać się za tę pozycję, to właśnie je rozwiewam.

Ach, no i oczywiście. Zakończenie książki rozwala. Jeśli się za nią zabieracie, koniecznie miejcie w pogotowiu kolejny tom, bo trudno bez niego wytrzymać



Mam nadzieję, że wam się podobało. Będę wdzięczna za komentarze, to niezwykle motywuje



BOOK-BLOOD PRINCESS 

Komentarze

Prześlij komentarz