dziwna recenzja przedziwnej książki, czyli..."niezbędnik obserwatorów gwiazd"

Odpowiedź na pytanie czemu zwlekałam tak długo z tą recenzją jest wyjątkowo prosta. Najzwyczajniej w świecie nie wiedziałam jak się za nią zabrać. Tym bardziej, że nie mam do końca swojego zdania na temat tej pozycji. Przeczytałam kilka opinii na temat tej książki i postanowiłam coś wam o niej opowiedzieć, ale uprzedzam, że ta recenzja będzie trochę dziwna i chaotyczna. Wynika to też po części z mojego przeziębienia 👐😉

"NIEZBĘDNIK OBSERWATORÓW GWIAZD"


MATTHEW QUICK
WYDAWNICTWO: MOONDRIVE; OTWARTE
GATUNEK: YOUNG ADULT




O Quicku usłyszałam po raz pierwszy w temacie "Poradnika pozytywnego myślenia". Widziałam ten film i bardzo chciałam, i nadal chcę, przeczytać tę książkę.  Kiedy więc zobaczyłam, że pewna dziewczyna chce sprzedać tę książkę za 15 złotych nawet się nad tym nie zastanawiałam. Kiedy się za nią zabierałam liczyłam na coś lekkiego i przyjemnego. Nie wiem - może jakaś historia przyjaźni zmieniającej się w miłość? Opis z tyłu niewiele mówił. Teraz wiem, że jest to książka z "rodziny" książek autorstwa Greena czy Extence'a.
 Książki tego typu, czyli Young Adult recenzuje mi się okropnie. Nigdy nie wiem, co mogę o nich powiedzieć. Mimo wszystko się postaram.

Główny bohater, czyli Finley McManus z reguły niewiele się odzywa. Jego życie nie należy do kolorowych. Jego matka zginęła kiedy był mały, w okolicznościach o których nikt nie chce mu powiedzieć. Jego dziadek stracił nogi i lubi sobie wybić za to ojciec pracuje całymi dniami by ich utrzymać. Mieszka w małym Belmont, którym rządzi, w zależności od dzielnicy, irlandzka mafia oraz czarne gangi. Sam Finley jest przedstawicielem irlandzkiej części mieszkańców. Krótko mówiąc - okolica nie należy do ciekawych główny bohater marzy tylko o tym, by, wraz ze swoją dziewczyną Erin, wyrwać się stamtąd i uciec jak najdalej.


"-Pewnego dnia nadarzy się twoja szansa. Pomyśl o Harrym Potterze. Jego życie jest koszmarne, ale pewnego dnia dostaje list, wsiada do pociągu i wszystko się u niego odmienia. Staje się lepsze. Magiczne.
- To tylko fikcja.
- Tak jak my. My też jesteśmy fikcją."

Jedynie koszykówka i czas spęczony z Erin pozwalają Finley'owi zapomnieć o beznadziejności jego życia. Jego dziewczyna wydaje się być jedyną osobą, która w pełni go rozumie i pomaga mu zmagać się z docinkami, które są nieuchronne, kiedy jest się jedynym białym zawodnikiem w swojej drużynie. Erin także gra w kosza i wydaje się być w tym nawet lepsza od głównego bohatera. Para ma już wszystko zaplanowane i poukładane. Aż pewnego dnia trener Finley'a prosi go o pewną przysługę. W taki oto sposób w życiu chłopaka pojawia się przedziwny i tajemniczy Numer 21 oraz jego własny kosmos.  

"Zawsze mogę spojrzeć w kosmos i się zachwycić, bez względu na to, co się dzieje. A gdy spoglądam w górę, moje problemy robią się takie małe. Nie wiem czemu, ale zawsze czuję się wtedy lepiej."
 
Cóż. Wiele o tej książce powiedzieć nie mogę, ponieważ niezmiernie trudno mi się do niej ustosunkować. Wiem, że książka ma swoich przeciwników jak i ogromnych zwolenników. Ja nie należę w pełni ani do jednych ani do drugich.
Myślę, że tym, co najbardziej podoba mi się w tej książce, jest ukazanie miłości w przeróżnych odcieniach. Mamy tu szeroko omówioną miłość rodzinną w relacjach Finley'a z ojcem i dziadkiem, ale również w  rodzinie Erin oraz w relacjach Numeru 21 z dziadkami. Książka mówi także o miłości do drugiej osoby co widać przede wszystkim w relacjach głównego bohatera i jego dziewczyny, ale nie brakuje też miłości przyjacielskiej. No i oczywiście miłość do pasji - w tym przypadku koszykówki. Ważnym elementem tej powieści jet również przedstawiona w niej hierarchia wartości. Zarówno Finley jak również Numer 21 w trakcie książki ustalają własną piramidkę tego, co jest dla nich ważne i odkrywają, która z wartości jest dla nich najważniejsza i niezbędna. 


"Nie zawsze można wybrać rolę, jaką będzie się odgrywać w życiu, lecz cokolwiek by ci się trafiło, dobrze tę role grać najlepiej, jak się potrafi(...)"


W tytule napisałam, że "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" jest przedziwną książką i najdziwniejsi w niej są jej bohaterowie. Najbardziej polubiłam Erin. To naprawdę świetna dziewczyna, inteligenta i stanowcza ale jednocześnie wyrozumiała i czuła względem Finley'a. To, co jest w niej najdziwniejsze i czego w niej nie rozumiem, to fakt samego bycia dziewczyną głównego bohatera. Może wyjdę na nieczuła osobę, ale gdybym ja miała takiego chłopaka, to zerwałabym z nim po tygodniu. A dlaczego?
Finley poza tym, że mało mówi, równie mało robi. I nie mówię tu o tym, że jest leniwy, czy coś takiego. Nie. On jest po prostu tak flegmatyczny...Zgadza się na wszystko o co poproszą go inni, czy to ojciec, czy Erin, czy trener. Chłopak nie potrafi się postawić. Przeszkadza mu jego ksywa, jednak nigdy nic z tym nie zrobił. Jest to typ człowieka marionetkowego, nie posiadającego własnego zdania. Dopiero z czasem zaczyna się to (na szczęście) zmieniać.
No i chyba najdziwniejsza postać tej książki czyli Numer 21. Mimo wiedzy na temat jego przeszłości, tego chłopaka po prostu trudno zrozumieć. Jego zachowanie jest co najmniej niekonwencjonalne. Już sam fakt, że każe na siebie mówić "Numer 21" mówi sam za siebie.
Zachowanie bohaterów sprawia, że często miałam wrażenie, że są oni o wiele młodsi.

Są fragmenty tej książki, do których kiedy wracam, na moich ustach pojawia się uśmiech a w sercu rozlewa się ciepło. Mimo wszystko wiem jednak, że wielu z was o przeczytaniu tej książki stwierdzi, że jest ona okropnie naiwna i nie mogę się tutaj nie zgodzić. Fabuła książki nie jest jakaś szczególnie skomplikowana, aczkolwiek wydaje mi się, ze każdy kto tę pozycję przeczytał, zaczął się zastanawiać nad pewnymi kwestiami. Bezsprzecznie jest to jedna z książek zmuszających do myślenia, ale również napawających optymizmem. Osobiście, po przeczytaniu "Niezbędnika obserwatorów gwiazd", przestałam aż tak bardzo bać się przyszłości. Zaczęłam patrzeć w nią z większą nadzieją.

Podsumowując, "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" nie jest książka niezbędną na półce każdego człowieka czy książkoholika, jednak uważam, że warto po nią sięgnąć chociażby ze względu na wartości, jakie reprezentuje. To jest jak z życiem. Nie zawsze podoba nam się to, co się nam przytrafia, ale czasem dobrze przeżyć coś "dziwnego" po to, by wnieść do życia nowe wartości.

Komentarze