Po prostu 3-miesięczny haul
Witajcie Misiaczki 💓
Jestem świeżo po "zdaniu" egzaminu wewnętrznego teoretycznego na prawko. Wiem, że to nic takiego, ale ja się cieszę, bo do państwowego mogę przystąpić dopiero 29go sierpnia, więc póki co, mam wolne! 👌
Jeżeli chodzi o podsumowanie, to z powodu mojej długiej nieobecności będzie ono długie i może nie do końca składne. Podzielę go na części. Mamy haul, potem będzie wrap up i na koniec mały "dodatek" serialowy.
Pominę dwa "działy": jeżeli chodzi o seriale, to na ich temat powstanie oddzielny post. Co się tyczy filmów, nie byłam ostatnio w kinie, a pozycji które nadrabiałam jest tak dużo, że ich nie pamiętam. Mogę wam powiedzieć jedynie, że obejrzałam "Jackie", która bardzo mi się podobała oraz "Zwierzogród", który pokochałam.
Dobrze, przejdźmy już do podsumowania ostatnich trzech miesięcy, bo się za to nie zabiorę.
BOOK HAUL
Zaczniemy od haul-u, ponieważ jestem w stanie lepiej to określić, ze względu na faktury i maile.
Mam nadzieję, że podoba wam się ten "wakacyjny akcent" na zdjęciu. Już trochę wyszłam z wprawy 😳
Zacznijmy od książki, którą dostałam. Nie pamiętam kiedy dokładni, ale dziękuję mojemu BFF, Kubie, po raz kolejny.
"Królestwo kanciarzy" to drugi i zarazem ostatni tom "Szóstki wron". Poprzednią część, jak może pamiętacie, dostałam na święta (również od Kubusia), ale nadal się za nią nie zabrałam, bo obiecałam sobie, że zrobię to dopiero po przeczytaniu Trylogii Grisza, której nawet jeszcze nie zakupiłam. I, tak wiem, te serie nie są powiązane, lecz taki mam plan i będę się go trzymać.
Jak widzicie, ten tom jest również pięknie wydany. Kupują mnie te czerwone wykończenia stron. Coś pięknego 💗
Kolejną książkę nabyłam w Biedronce i kosztowała mnie coś około 9 złotych.
Zależało mi na tej książce przede wszystkim z powodu zawartego w niej "wywiadu" z żoną Mariusza Trynkiewicza, który, swoją drogą, przyprawił mnie o dreszcze. Przeczytałam, póki co, może połowę reportaży, ale mogę stwierdzić, że nie jest to pozycja łatwa ani przyjemna, ale wydaje mi się naprawdę ważna i cieszę się z jej kupna.
Za to nabywania kolejnej pozycji nie planowałam, a każdym razie nie teraz, ale przekonał mnie do tego kod rabatowy i moja przyjaciółka.
Ewelina (pozdrawiam Cię słoneczko) będąc w jakimś sklepie wyczaiła takie małe książeczki za złotówkę. Okazało się, że wewnątrz znajdował się fragment "Obcej" oraz kupon rabatowy -50% na ową książkę w księgarni Świat Książki. Oczywiście się skusiłyśmy i dzięki temu pozycja, którą widzicie na zdjęciu, kosztowała mnie tylko 16 złotych.
Oczywiście na razie jej nie ruszam, poczekam aż zdobędę troszkę pieniążków, bo seria ta ma aż 8 części!
10 maja swoją wielką premierę miał tom drugi mojej kochanej "Prawdodziejki".
Książkę również nabyłam na stronie księgarni internetowej naRegale.com i strasznie się nią jarałam, bo kocham tę serię, kocham bohaterów i, cóż..recenzja się pojawi, mam nadzieję, że wkrótce, bo jest o czym mówić i jest co chwalić.
Tego samego dnia miała premierę najnowsza (na polskim rynku) pozycja Colleen Hoover.
Zamówiłam "Confess" przedpremierowo i jak tylko dotarła to się za nią zabrałam, ale szczegóły są już na blogu, dokładnie TUTAJ.
Następną książkę otrzymałam od wydawnictwa YA! i z nią był również zorganizowany konkurs, który wygrała Paulina Nowak, której gratuluję jeszcze raz.
Przyznam szczerze, że spodziewałam się po tej książce czegoś..innego? Myślałam, że będziecie to pozycja trudniejsza, tymczasem okazała się całkiem przyjemnym Young Adult. Myślę, że jeżeli lubicie Johna Greena czy Mathew Quicka, to jest to pozycja dla was.
Następnie, w połowie czerwca, robiłam całkiem spore zamówienie z nieprzeczytane.pl, ale mojego wkładu były tam tylko 3 książki.
"Początek wszystkiego", przyznaję się bez bicia, zamówiłam głownie ze względu na okładkę, która jest przepiękna i taka typowo wakacyjna.
Jeżeli zaś chodzi o treść, to oczekiwałam czegoś w kierunku Colleen Hoover, ale okazało się, że jest to książka, którą porównuję do "Papierowych miast" Johna Greena. Jest to takie New Adult, ciągnące jednak mocno w stronę YA.
W tej samej paczce dotarła do mnie powieść, której poprzedni tom czytałam w trakcie zeszłorocznego, letniego Bookathonu.
Jest to kontynuacja "Big Red Tequila", czyli teksańskiego kryminału, opowiadającego o prywatnym detektywie, Tresie Navarre oraz jego kocie - Robercie Johnsonie (który tak przypomina moją kotkę, że pokochałam go od samego początku).
Tom I bardzo mi się podobał, szczególnie, że mamy tu do czynienia z humorem Ricka Riordana oraz bardzo gorącym, ciekawym klimatem Teksasu. Jak tylko dowiedziałam się, że będzie drugi tom, to postanowiłam, że przeczytam go w wakacje. Tak więc jest i czeka w kolejce.
Razem z poprzednikami, w paczce przyszedł mój mały grubasek.
ACOTAR już za mną, za tego niebieskiego "maluszka" zabieram się wkrótce, bo pokochałam bohaterów i szczerze nie mogę się doczekać, by dowiedzieć się co nasza Sarah znowu wykombinowała.
Następnie przyszła do mnie książka od wydawnictwa Uroboros.
Jest to początek trylogii o tym samym tytule i właśnie go czytam, bo tom drugi czyli "Podróżniczka" ma premierę za kilka dni, a zdradzę wam, że jego egzemplarz recenzencki jest już u mnie. Także nadrabiam, nadrabiam.
A tak w ogóle, to czy nie uważacie, że ta okładka jest świetna?
I to byłoby wszystko, gdyby nie promocja księgarni internetowej naRegale.com. Była to promocja związana z wydawnictwem SQN i ogółem, jeśli lubicie książki tego wydawnictwa, to polecam zapisać się do newslettera na tej stronie, ponieważ zdarzają się naprawdę niezłe zniżki.
No więc, złożyłam zamówienie i byłam w szoku jak szybko zostało ono zrealizowane i to oto pudełko..
..znalazło się w moim domku. Serio, tak długo zamawiam książki w takich księgarniach, a ta mnie naprawdę zaskoczyła. Szczerze polecam.
W tej paczuszce znalazły się trzy książki i lniana torba i za wszystko zapłaciłam ok. 73 zł.
Zacznę szybko od torby.
Jest przeurocza i cieszę się, bo nareszcie mam w czym przewozić książki na spotkania autorskie i do internatu! Woohoo 😁
Widzicie to niebieskie maleństwo wystające z torby, prawda?
Ava. Ava, o której się nasłuchałam i naczytałam dobrych opinii, wreszcie musiała do mnie trafić. Dodatkowo urzekała mnie ona od dawna swoją okładką, która jest prosta ale jednocześnie przepiękna.
I już naprawdę ostatnie.
Książki, na które czaiłam się tak długo, że to aż śmieszne, że dotarły do mnie dopiero teraz. Serio, tyle razy dotykałam "Dziewczyny..." w Biedronkach, Empikach itp i jakoś zawsze ją odkładałam. Widocznie podświadomie czekałam na tę promocję. Cieszy mnie to tym bardziej, że w środku znalazłam taką oto niespodziankę:
💕💕💕
Takim oto akcentem kończę mój haul, czekajcie na Wrap Up, który będzie zdecydowanie krótszy, a w komentarzach piszcie jakie książki wy kupiliście ostatnio 😊😊
BOOK-BLOOD PRINCESS
Komentarze
Prześlij komentarz